..to już drugi raz kiedy to spędzałem Sylwestra w tym mieście.. ale razy te bardzo się od siebie różniły, w wszystko przez Euro, którego wprowadzenie popsuło całą frajdę Słowacji.. Ceny jak w Berlinie.. i jak tu się zrelaksować w knajpce? Nie mały był też kłopot gdy chciałem płacić za karnet na wyciąg w Euro.. bo Kochani Słowacy stwierdzili, że nie chcą Euro tylko Korony (których w Polsce już nie można było kupić)..
..Zilina troszku powiewa PRLem..szczególnie te akademiki, w których spaliśmy.. ogólnie dużo fabryk i podejrzewam też, że większość mieszkańców właśnie w tychże fabrykach pracuje.. mały Stary Rynek i kilka fajnych knajpek pod ziemią.. ale chyba nie za bardzo jest się czym zachwycać..
..za to widoki w górach wyśmienite.. Vratna czy Velka Raca dysponują całkiem niezłymi wyciągami i trasami do zjazdów..a nawet jak ktoś nie jeździ to warto wjechać na górę, by zrobić kilka zdjęć..